Jak zapewne pamiętacie 30.11 miałam przyjemność wziąć udział w Warsztatach Kulinarnych z Kuchni Molekularnej – ” Innowacja na Talerzu ” pod okiem szefa kuchni Pana Jarosława Bieńkowskiego.
Organizatorem była firma PEPSICO.
Pobudka przed 4 rano … szybkie śniadanie … prawie wiadro wypitej kawy … pędem na dworzec … i o godzinie 6 jechałam już w stronę Łodzi.
Nie obyło się bez przygód ( zepsute ogrzewanie w pociągu … chwiejący się na nogach współpasażer umilający nam podróż puszczonymi z laptopa rytmami disco polo ).
O 9.50 znalazłam się na stacji Łódź Kaliska , skąd odebrała mnie zamówiona przez organizatorów taksówka.
Popędziliśmy w stronę NoBo Hotelu , w którym to miały odbyć się warsztaty.
Wnętrze hotelu zachwyciło mnie już od pierwszego wejrzenia!
I tak jak na ostatnich warszawskich warsztatach w Krokodylu wnętrze było kompletnie nie w moim stylu , tak tutaj zachwycałam się każdym szczegółem!
Połączenie czerwieni … bieli … niespotykanych dodatków
( koń w holu … szklany kosz do siedzenia …. ) wprawiły mnie w ogromny zachwyt!
Przywitaliśmy się z Panem Jarkiem , organizatorami, uczestnikami warsztatów i przy kawie i ciachu zasiedliśmy do pierwszej części spotkania.
Dowiedzieliśmy się na nim mnóstwa ciekawych rzeczy na temat kuchni molekularnej … przygotowanych dań … wielbicieli tej kuchni …. a pokazywane zdjęcia dań wprawiały w osłupienie!
Po części teoretycznej przyszła pora na wspólne gotowanie.
Ja miałam tę niesamowitą przyjemność zostać pomocnikiem Pana Jarka
( za co bardzo serdecznie dziękuję! ) :D.
Wspólnie przyrządzaliśmy i smakowaliśmy, a Pan Jarek , dzięki niezwykłemu talentowi z każdej nawet najmniejszej rzeczy tworzył prawdziwe dzieła sztuki!
Jego pokazów i opowiadań można by słuchać godzinami!
Przyznaję : padła nawet propozycja matrymonialna z mych ust! ;D
Nie mogliśmy oderwać oczu i aparatów od tego co , co chwilę lądowało na talerzach przed nami!
Sferyczne ravioli … ravioli w szampanie … miętowe chipsy … kurczak w kwiatach na owocach pomarańczy … halibut z kawą….
I pyszne desery
( które zajadałam z dokładkami! :D )
– sorbet ananasowy i lody kokosowe z malibu!
Obłędne!!!
Na samo wspomnienie cieknie ślinka! :D
Czas gonił … i zbliżała się pora obiadowa.
Zostaliśmy zaproszeni do restauracji , gdzie w pięknie! naprawdę pięknie urządzonej sali mogliśmy zasiąść do pysznego obiadu!
I tu znów zaczęło się wyciąganie aparatów :D
Najpierw zdjęcia – potem uczta! :D
Obiad zjedliśmy z ogromną przyjemnością i z pełnymi brzuchami udaliśmy się na drugą część spotkania!
Tym razem nie tylko o gotowaniu … ale o blogowaniu.
Łukasz poprowadził krótki
( za krótki! , bo chętnie bym posłuchała dłużej! :D ) wykład, udzielił nam cennych ” lekcji “, rad, ciekawostek na temat blogowania.
Dzięki Niemu dowiedzieliśmy się co robimy źle, co możemy poprawić, co zmienić, jak ulepszyć bloga, jak działać, o czym pisać, tak by żyło Wam się z nami przyjemniej ;)
Nie ukrywam , że słuchałam z ogromną przyjemnością … i do kilku rad na pewno się zastosuję :)
( do jednej nie! ;) )
Zbliżało się późne popołudnie, za oknem zrobiło się ciemno, a my byliśmy dopiero w połowie warsztatów.
Przyszła pora na kolejne lekcje gotowania – tym razem nie dań z kuchni molekularnej , ale dań , które wygrały jakiś czas temu konkurs organizowany przez PEPSICO.
Krótka teoria połączona z oglądaniem zachwycających zdjęć … i podzieleni na grupy zabraliśmy się do roboty!
Ja wspólnie z Pauliną miałyśmy za zadanie przygotować mini tarty z warzywami i łososiem na chipsach.
Każda z grup dostała inne zadanie i przy wypchanych po brzegi stołach zaczęliśmy tworzyć swoje dzieła!
Po kilkunastu minutach , kiedy nasze dania poszły do piekarników , my przy jednym dużym stole zajadaliśmy się własnoręcznie przyrządzonymi naleśnikami – czekoladowe … z karmelem … brzoskwiniami … białą czekoladą … kruszonymi herbatnikami …. – niebo w gębie!
Oblizywaliśmy się jeszcze przez długi czas!
I chyba nie tylko my ;)
W tym czasie nasze dania wyszły z piekarników i mogliśmy podziwać jak Pan Jarek z każdego z nich tworzy małe dzieło sztuki na talerzu .
Kilka ruchów .. maźnięć … kilka ozdób – i efekty było powalające!
Dochodziła 18 i zbliżał się koniec, a my zmęczeni, ale szczęśliwi, że tak wspaniale spędziliśmy dzień żegnaliśmy się z Organizatorami.
Oprócz pamiątkowych dyplomów dostaliśmy również smakowite prezenty! :)
Aż żal było odjeżdżać …
Spędziłam bardzo miły dzień … poznałam mnóstwo wspaniałych osób … :)
W 5 udałyśmy się na dworzec …
Chwilka czekania i pociąg do Krakowa już był ….
Po prawie 4 godzinach znalazłam się w swoim , ciepłym łóżku.
W Łodzi co prawda serca nie zostawiłam , ale ulubiony szalik – tak! :D
Ojjj chętnie wzięłabym udział w tej imprezie jeszcze raz … :)
Dziękuję z całego serca za zaproszenie!
No Comments