Bardzo się cieszę, że pierwszy marokański wpis ( TEN ) tak bardzo Wam się spodobał!
Mam nadzieję, że ta kumulacja informacji w jednym miejscu przyda Wam się przed podróżą do serca Maroko.
I tak jak obiecałam – dziś oprowadzę Was po Marrakeszu.
Mieście, w którym zapachy i smaki działają na zmysły, a kolory pobudzają do częstego wciskania spustu aparatu.
.
.
( kliknij TUTAJ i zobacz jakie oferty do Maroko ma dla Ciebie TUI ).
.
.
Oprowadzę po zakątkach tych pięknych i tych w pewnym sensie przerażających.
Bo Marrakesz, tak jak mówiłam, to nie tylko widoki jak z “Baśni tysiąca i jednej nocy” – ja się przekonałam na własne oczy, Wy też zobaczcie!
1.MEDYNA
Medyna – stare miasto, to najbardziej przyciągające turystów miejsce w Marrakeszu.
Ja spędzałam tam każdy dzień i odkrywałam jej zakątki.
Miejsca, które z jednej strony zachwycały, a z drugiej szokowały, a czasami nawet przerażały.
Medyna otoczona jest czerwonymi murami i jest to w 100% miejsce, które oferuje turystom klimat Marghrebu, spotkanie z kulturą arabską i nieco chaotyczny styl życia Marokańczyków.
Jest to miejsce, w którym łatwo się zgubić, ale to właśnie gubiąc się pomiędzy uliczkami Medyny najłatwiej ją poznać.
Domy, souki, restauracje, piękne parki, meczety i inne miejsca, które trzeba koniecznie zobaczyć w Marrakeszu kryją się własnie za murami Medyny.
Tu każdy zakątek zachwycał fotograficznie, listopadowe światło i piękna pogoda sprawiały, że zdjęcia w większości przypadków nie potrzebują Photoshopa.
Kolory murów, ścian, padające światło i ciekawe ( nie powiem urocze ) zakątki robiły klimat, w którym dobrze się czułam i chętne spędzałam tam czas.
Potężne mury Medyny zostały zbudowane z konieczności.
W XII wieku budowę zarządził almorawidzki (ta dynastia rządziła Marrakeszem) sułtan Ali Ibn Jusuf.
Jego plan był zarówno odważny, jak i szalony – chciał zbudować fortyfikacje, które przetrwają wieki.
Wykorzystano niemal wszystkie możliwości i zasoby ludzkie, ale w 8 miesięcy powstały fortyfikacje, które miały długość ponad 10 km, były wysokie na 9 metrów, a wyposażono je w 200 warowni i 20 bram.
Tempo budowy było rekordowe!
Całość otoczono dodatkowo fosą.
Nie wiadomo, czy mokrą, czy suchą, ale sam fakt jej istnienia, gdy odkopano pozostałości po niej, wywołał w środowisku archeologów ogromną sensację.
Ponieważ takie tempo budowy, jak i warunki naturalne wykluczyły kamień jako materiał konstrukcyjny, mury zostały wzniesione z ubitej gliny.
Materiał ten, który francuzi nazywali pisé de terre, wykorzystywali w budownictwie już starożytni Fenicjanie, a technikę tę przejęli od nich Rzymianie.
Mieszanka słomy, wapna i gliny okazała się niezwykle wytrzymała.
Pigmenty zawarte w glebie nadały murom czerwony kolor, co stało się wizytówką miasta.
Przez tysiąclecia mury broniły stolicy sułtanów.
W XIX wieku rozrastające się miasto przestało mieścić się wewnątrz obwarowań.
Jednocześnie sułtani byli coraz bogatsi.
Jeden z nich, Abd er-Rahman, postanowił rozszerzyć mury miasta i włączyć w jego obręb imponujące ogrody – dziś mury te ciągną się na ok. 20 km.
Bramy miejskie, jak i bramy wewnętrzne są ciekawie zdobione.
Uliczki w Medynie są tak ciasne, że przejście dwóch osób to już problem.
Pomiędzy pieszymi przemieszczają się rowerzyści, motocykliści i wozy ciągnięte przez wymęczone osiołki.
Każdy ma swój sygnał ostrzegawczy.
Jedni cmokają, inni gwiżdżą, jeszcze inni niezrozumiałe dźwięki wydają. Zewsząd słychać jednak wrzaski i dźwięk klasonów ( od których można wręcz “oszaleć!” ).
Są tu też miejsca mało sympatyczne na pierwszy rzut oka, a na drugi okazuje, że tam jest luksusowy hotel czy riad widziany wcześniej na pięknych, instagramowych zdjęciach.
Do dziś mury Marrakeszu są powodem do dumy mieszkańców i symbolem miasta, a sama Medyna w 1985r. została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
3.PLAC JAMAA EL-FNA
Plac Jamaa El-Fna to najsławniejszy i największy plac targowy Marrakeszu znajdujący się za murami Medyny.
Jest pewnego rodzaju symbolem i sercem miasta najchętniej odwiedzanym przez turystów.
Plac o poranku to ciekawe miejsce.
Takie trochę jakby bez życia, mimo ogromu schodzących się z każdej strony turystów.
Wkoło rozstawione są stragany ze świeżo wyciskanymi sokami ( najlepszymi, jakie w życiu piłam! ) i rozbrzmiewają krzyki przeplatane z dźwiękiem motocykli.
Ale prawdziwe życie zaczyna się jednak dopiero o zmierzchu.
W 2001 r. plac ten został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Do XIX wieku ścinano tam przestępców, którzy zostali skazani na karę śmierci; głowy konserwowano, a następnie wieszano nad bramami miasta.
Czasami w ciągu jednego dnia odbywało się tutaj prawie pięćdziesiąt egzekucji.
Kiedy zachodzi słońce, plac zaczyna tętnić życiem, stając się dla większości przyjezdnych miejscem magicznym (moim zdaniem przy okazji, niestety, również komercyjnym).
Odbywa się tutaj wielki targ ze straganami restauracyjnymi, z których unosi się zapach dymu ze smażonych mięs oraz woń przypraw.
Pojawiają się muzycy, zaklinacze wężów, kuglarze, bębniarze, tancerze, bajarze, wróżbiarze, sztukmistrzowie, samozwańczy uzdrawiacze, wyrywacze zębów i oczywiście naciągacze.
Zawrót głowy? Zdecydowanie!
Najlepiej udać się do jednej z restauracji lub kawiarni wokół placu, które dysponują tarasem.
Następnie zamówić słodką herbatę miętową i podziwiać z góry „widowisko” na Jemaa el-Fna.
Tutaj raczej nie będą nas nagabywać, rozjeżdżać i straszyć swoimi wężami lub wyrywaniem zębów.
3.SOUKI
W krajach afrykańskich bazary nazywane są soukami.
To właśnie tam toczy się życie, a ja uwielbiam to życie poznawać właśnie od tej strony.
Od kolorów, zapachów, ilości towaru czy gwaru można dostać tam zawrotów głowy, ale to właśnie w takich miejscach poczujemy czym jest lokalna atmosfera i miejscowy klimat.
Niesamowicie łatwo tam się zgubić – i właśnie to jest cudowne, bo dzięki temu błądzeniu poznałam takie zakątki marokańskich souków, w których kompletnie nie było turystów.
Kupić tam można pamiątki, rękodzieło, ceramikę, kosmetyki (Maroko słynie z bardzo dobrych, naturalnych kosmetyków, m.in. tych, z olejkiem arganowym), pachnące przyprawy….
…. czy tradycyjne pantofle – babouche.
Można zobaczyć jak się wyrabia narzędzia z metalu, piękne lampy czy też przedmioty z drewna.
Są zakątki z marokańskimi dywanami i te, w których możemy spróbować lokalnych specjałów ( ostrzegam , że nie zawsze w dobrych warunkach! )
I choć nie raz mi ciekła ślinka od zapachu to niestety, ale warunki przygotowania jedzenia były dla mnie ” nie do przeskoczenia” ( o tym opowiem Wam w kolejnym wpisie! ).
4.MECZET KSIĘGARZY – KUTUBIJA
Meczet Kutubija to chyba najbardziej rozpoznawalny punkt Marrakeszu.
Symbol, duma Marrakeszu, miejsce spotkań, do którego właściwie nie da się nie trafić.
Meczet (właściwie jego pierwowzór) wzniesiono w połowie XIII wieku za rządów sułtana Abd al-Mumina.
Niestety pierwotna budowla została od razu rozebrana.
Architekci nieprawidłowo wymierzyli ściany, a tym samym mihrab nie wskazywał kierunku na Mekkę.
Pozostałości pierwotnej konstrukcji można nadal oglądać obok współczesnego meczetu — łatwo je rozpoznać po wystających z ziemi szeregowo ułożonych ociosanych kamieniach.
Meczet, tym razem z poprawnym układem ścian, zbudowano obok fundamentów dawnej świątyni.
Nazwa Kutubijja znaczy tyle, co „meczet dla bibliotekarzy”.
Nazwa wzięła się stąd, że przez wieki przy meczecie znajdował się targ, na którym handlowano książkami.
Wysoki na 69 m minaret wzniesiono z piaskowca i był wzorem dla wieży Giraldy w Sewilli, a także wielu minaretów w całym kraju.
Wieńczy go iglica z czterema kulami, które wyglądają jakby ponawlekano je na stalową konstrukcję.
Według historii na początku były tylko 3 kule zdobiące czubek minaretu.
Czwarta pojawiła się dopiero wtedy, kiedy żona jednego z kalifów złamała post w Ramadanie.
W ramach swojej pokuty zleciła przetopienie swojej złotej biżuterii na ostatnią kulę.
Meczet jest zamknięty dla turystów.
Zaraz przy nim znajduje się piękny, zadbany ogród otwarty przez całą dobę – w dzień można kupić tam przepyszną kawę z przyprawami od ulicznych sprzedawców, którzy przechadzają się między ławkami.
Wstęp do ogrodu jest bezpłatny.
5.BAHIA PALACE
Pałac sułtański El-Bahia w Marrakeszu to jedna z atrakcyjniejszych architektonicznych pereł Maroka.
On również został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Powstał w XIX wieku za czasów wezyrów i sułtanów z dynastii Alawitów.
Wnętrza zdobione są bardzo bogato, z przepychem piękną, koronkową ornamentyką i mozaikami.
Patia, w których rosną drzewa cytrusowe otoczone są krużgankami, gdzie każdy ma inny wystrój.
Możemy tam oglądać bogate, kamienne mozaiki, kolorowe, drewniane sufity, białe stiukowe fryzy, mauretańskie łuki.
Zachwyt budzi dosłownie wszystko!
Poczynając od marmurowych ścian, poprzez pięknie zdobione drzwi i łuki drzwiowe, od których mówiąc szczerze trudno oderwać wzrok.
Niestety ze świetności pałacu, jeśli chodzi o wyposażenie nie pozostało nic, ponieważ po śmierci ostatniego z sułtanów wnętrze pałacu zostało rozkradzione.
„Przez kilka dni , kiedy wezyr leżał konając , przed pałacem stacjonowała straż, czekając w milczeniu na Jego śmierć. Pewnego ranka lament kobiet oznajmił to, co nieuchronne. Wszystkie wejścia do budynku zostały otoczone. Nikomu me pozwolono wyjść ani wejść, a w środku trwało pandemonium. Niewolnicy kradli wszystko, co wpadło im w ręce. Kobiety walczyły między sobą i kradły klejnoty. Włamywano się do sejfów, wydzierano dokumenty i akty własności, wydłubywano drogocenne kamienie, które można było łatwiej ukryć, a nawet zdarzały sie morderstwa. Kilka dni później pozostał juz tylko pusty budynek — całe wyposażenie gdzieś się rozpłynęło. Rodzina wezyra została skazana na wygnanie, gdzie miała zginąć z głodu, a ogromny majątek władcy przeszedł na własność państwa. Takie oto panowały zwyczaje w tym kraju”
Tak zrujnowanie jednego z najpiękniejszych pałaców Maghrebu opisał Walter Harris, korespondent londyńskiego Timesa.
Z opisu wydaje się, że miało to miejsce wieki temu.
Nic z tego, rzecz działa się 111 lat temu w roku 1900r.
Bez wątpienia ten pałac budowali najznakomitsi rzemieślnicy i artyści tamtych czasów, co widać w każdym z pomieszczeń.
Do dziś odrestaurowano jedynie jedna cześć nazywaną Małym Riadem, która niestety jest zamknięta dla turystów.
To tam w czasie francuskiego protektoratu mieszkał generał-rezydent czyli najwyższa władza Maroka.
Dziś podczas pobytu w Marrakeszu mieszka tam rodzina królewska.
Wstęp kosztuje 70 dirhamów.
6.PAŁAC EL BADI
Pałac El-Badi to jedno z najsłynniejszych miejsc w Marrakeszu i jest ku temu powód.
Już sama nazwa, która może być przetłumaczona jako „Nieporównywalny Pałac” pokazuje, że nie jest to byle jaka budowla.
Zbudowany ze sprowadzanych z wielu zakątków świata materiałów budynek postawiono pod koniec XVI w.
Budowę pałacu zlecił sułtan Ahmad al-Mansur, który nie musiał się specjalnie przejmować kosztami – o to zadbali już Portugalczycy, którzy musieli zapłacić niebotyczną sumę za wziętych do niewoli żołnierzy po przegranej „Bitwie trzech króli” w 1578 roku.
Mówi się, że „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”, ale w tym przypadku powinno być to „gdzie trzech się bije, tam wszyscy obrywają”.
Król Portugalii Sebastian, razem z pretendentem do marokańskiego tronu w Fezie postanowili pozbyć się ówczesnego władcy Maroka, sułtana Abu Marwan Abd al-Malika.
Sebastian robił to pod sztandarem walki z islamem, a żądny władzy Abdullah Muhammad II pragnął za wszelką cenę objąć tron.
Zginęli tego samego dnia w bitwie, która odbyła się na północy, niedaleko miasta Al-Kasr al-Kabir.
Tron przejął al-Mansur, brat sułtana i mógł za istną fortunę, którą otrzymał niedługo po bitwie od Portugalii, zbudować sobie pałac marzeń.
I tak też zrobił, czego efekty możemy trochę podziwiać, a trochę sobie wyobrazić, bo niestety zostały z niego głównie ruiny.
Statki z Indii przywiozły luksusowe kruszce, marmur przypłynął z Włoch i Irlandii.
Ponoć płacono za niego na przykład cukrem, który był niezwykle pożądanym produktem na północy Europy.
Przy bramie wykuwano dziennie tysiące sztuk złota, a karawany z Timbuktu przywoziły tony złotego kruszcu dla władcy, którego niebawem ochrzczono Złotym – Al Dhababi.
Niestety, po śmierci Złotego Al-Mansura, w kraju zapanował chaos, który został prędko wykorzystany przez Mulaja Ali asz-Szarifiego (مولاي علي الشريف), założyciela dynastii Alawitów, panującej Marokiem do dziś.
Zamiast wykorzystać pałac, określany czasem mianem „ósmego cudu świata”, postanowiono obedrzeć go z wszystkich kosztowności i ozdób i wykorzystać je przy ozdabianiu nowej siedziby władzy, tym razem w Meknes.
I tak skończyło się kilkadziesiąt lat świetności Pałacu El Badi.
Ruiny, mimo że do tej pory mają w sobie trochę magii, stały się mieszkaniem dla… bocianów.
Tak jak w Polsce bociany kojarzone są z nowym życiem, a dzieciom opowiada się bajki, jak to przynoszą one bobasy, tak i w Maroku uznawane są one za niesamowicie dobry omen.
Ps. Nietypową atrakcją jest zwiedzanie podziemnego systemu korytarzy.
Z pomocą latarki można przemierzyć labirynt pomieszczeń i lochów.
Nie koniecznie trzeba korzystać z usług oferowanych przez przewodników, można poradzić sobie samemu.
7. JARDIN MAJORELLE
Jardin Majorelle to jedno z najbardziej zielonych miejsc w całym Marrakeszu.
Z zewnątrz otoczony murami ( i gigantyczną kolejką w sezonie! ) ogród został zaprojektowany przez francuskiego malarza Jacques Majorelle.
Artysta kupił nieruchomość w 1931 roku.
Spędził tutaj resztę swojego życia zmieniając ogród w luksusową oazę.
Prawie czterdzieści lat pasji i zaangażowania w tworzenie tego zachwycającego miejsca.
La Majorelle zostały otwarte dla publiczności dopiero w 1947 roku.
Celem Majorelle, było stworzenie miejsca o spokojnej atmosferze w zdumiewająco żywych kolorach, które w ten sposób miały podkreślać piękno okolicznej przyrody.
Ogród Majorelle to połączenie bujnej roślinności i wspaniałych mauretańskich budynków z nutą stylu Art Deco.
Patrząc na jego dzieło, można z pewnością powiedzieć, że spełnił swój zamiar.
Po śmierci Jacquesa Majorelle w 1962 roku, ogród popadł w stan zaniedbania.
W 1980 roku projektant mody Yves Saint Laurent i jego partner Pierre Bergé nabyli posiadłość, przywracając ją do dawnej świetności.
Kiedy w 2008 roku zmarł YSL, jego prochy zostały rozrzucone w ogrodzie, a ogród został zapisany miastu.
Na terenie ogrodu został zbudowany pomnik w jego imieniu.
Willa obecnie pozostaje w rękach prywatnych, nie można jej więc zwiedzać.
Po spędzeniu kilku chwil na terenie ogrodu, nie trudno zrozumieć, dlaczego ktoś chciałby wybrać go jako miejsce spoczynku.
To spokojne i kolorowe miejsce, z dala od zgiełku Marrakeszu.
Zostałam oczarowana harmonią ogrodu, która urzeka delikatnie zmysły, oferując magiczny spacer blisko, a jednak tak daleko od zgiełku miasta.
Na terenie ogrodów Majorelle znajduje się także małe muzeum Berberów wyposażone w dzieła sztuki berberyjskiej.
Sam ogród przecinają dziesiątki zacienionych alejek wyłożonych zellij, błądzących wokół sadzawek oraz roślin i drzew egzotycznych.
Pełno tutaj plantacji drzew bananowych i bambusowych, palm kokosowych, barwnych bugenwilli oraz imponująca kolekcja kaktusów.
Ogród zachwyci z pewnością tych którzy cenią sobie historię, tradycję i kulturę.
Jest on uważany za jeden z najwspanialszych ogrodów botanicznych Afryki.
Wstęp ( do samego ogrodu, bez muzeum ) kosztuje 70 dirhamów.
8. NEKROPOLA SAADYTÓW
W południowej części medyny znajduje się nekropolia jednej z ważniejszych dla kraju dynastii – grobowce Saadytów.
W skład kompleksu wchodzi mauzoleum i ogród.
Najbardziej wystawne miejsce spoczynku należy do Ahmada I al-Mansura – głównego budowniczego całej nekropolii.
Najstarszy grób datuje się na połowę XVIw.
Na dziedzińcu nekropolii rośnie pięć pochyłych palm wychodzących z jednego pnia– symbolizują pięć zasad islamu: publiczne wyznanie wiary, modlitwę, post, jałmużnę, pielgrzymkę.
Po tym jak w XVIIw. na polecenie Mulaja Ismaila grobowce zostały zamurowane przez ponad 200 lat nikt nie znał lokalizacji grobowców.
Odnaleźli je w 1917r. Francuzi przelatujący nad miastem.
Dzięki temu można dziś podziwiać przepiękne mozaiki, ażurowe, rzeźbione w cedrze sklepienia, gładkie kolumny.
Bogato zdobione grobowce dzisiaj to miejsce spoczynku sultana i jego rodziny z dynastii Saadytów i znakomity przykład architektury arabskiej.
Wstęp kosztuje 70 dirhamów.
10.BRAMA BAB AGNAOU
Zbudowana ponad 800 lat temu brama była ważnym wejściem do medyny w Marrakeszu.
Zbudował ją Jakub al-Mansur, jeden z najbardziej „barwnych” sułtanów Maroka.
Jak już Wam pisałam wcześniej – dawniej było 19 bram podobnych do tej.
Nie miała funkcji obronnej, była raczej reprezentacyjną bramą, która zrobiła wrażenie na odwiedzających miasto.
Monumentalne fortyfikacje otaczające Marrakesz zachowały się w doskonałym stanie i świadczą o niegdysiejszej potędze miasta.
Wchodzi się przez nią do zachodniej części miasta.
Obecnie pozbawiona wież strażniczych nadal zachwyca.
To co ją wyróżnia spośród całej długości murów to… materiał, z jakiego została wzniesiona.
Mimo problemów logistycznych z transportem została wzniesiona z kamienia.
Tysiące robotników angażowano w to, aby z gór Kaliz dostarczyć kamień na budowę.
Nie wiadomo, skąd wzięła się nazwa bramy.
Miejscowi twierdzą, że Bab Agnaou znaczy tyle, co brama czarnych ludzi.
Nazwę urobiono stąd, że pierwotnie prowadziła do pałacu i nazywała się Bab al.-Quasr, czyli „Brama Pałacowa”.
Przybywający stąd kupcy z terenów subsaharyjskich wyróżniali się wyjątkowo ciemnym kolorem skóry.
Dziś Bab Agnaou jest uważana (i słusznie) za najpiękniejszą z bram wiodących do medyny.
11. JARDIN SECRET
Le Jardin Secret to najstarszy zachowany ogród miasta.
Powstał w XVI wieku i początkowo był typowym ogrodem islamskim: to znaczy, że znajdował się w dziedzińcu (prywatna przestrzeń).
Takie ogrody były często podzielone na cztery części i miały odzwierciedlać symbolicznie raj, gdzie na cztery rzeki wypływają ze źródła w cztery strony świata.
Le Jardin Secret ma burzliwą historię, kilkukrotnie był zrównany z ziemią i odbudowywany.
Najnowsze nasadzenia są z 2008 roku i teraz w ogrodzie możemy się cieszyć ogrodem islamskim, ale z nasadzeniami francuskimi i tak zwanym “ogrodem afrykańskim”, gdzie możecie zobaczyć kolekcję kaktusów i innych egzotycznych roślin.
Co najfajniejsze, że poza sezonem można napić się marokańskiej herbaty, posiedzieć do woli i pooglądać bajeczny pawilon.
Ogród nie jest duży, ale zdecydowanie nie sposób się w nim nudzić!
Wstęp kosztuje 80 dirhamów.
12. MUZEUM MARRAKESZU
Muzeum Marrakeszu to nie byle jakie muzeum.
Zlokalizowane w samym sercu starego miasta zaskoczy swoimi fontannami, ornamentami i rzeźbieniami, a zawieszony w atrium, kolosalnych rozmiarów żyrandol, z pewnością dostarczy niesamowitych wrażeń wizualnych.
W środku można podziwiać eksponaty sztuki współczesnej, jak i tradycyjnej, marokańskiej.
To przepiękne miejsce, które warto odwiedzić nawet nie będąc entuzjastą tego rodzaju lokalizacji.
Wstęp kosztuje 50 dirhamów.
13. MENARA GARDEN
Menara Garden to nie ogród taki jak Jardin Majorelle czy Jardin Secret, a raczej duży park z ogromnym sztucznym jeziorem w formie basenu.
Jest to miejsce, gdzie miejscowi spacerują, odpoczywają i organizują pikniki pomiędzy drzewami oliwnymi, którymi park jest wypełniony.
Ciekawe jest to, że woda dociera do ogrodów ciągiem tuneli z gór Atlas, które pochodzą z XI wieku i są głównym źródłem wody dla całego miasta Marrakesz.
Miejsce idealne, by uciec od zgiełku miasta.
Wstęp jest całkowicie bezpłatny.
14. DEBBAGH
O tym miejscu pisałam Wam już w poprzednim wpisie w dziale : “Jak nie dać się oszukać w Marrakeszu”.
Debbagh to miejsce, które chce się niestety szybko zapomnieć.
Garbarnie, w których przygotowuje się zwierzęce skóry na handel.
Miejsce, w których unosi się odrażający zapach – zapach śmierci.
Jak jak Wam wcześniej pisałam zostałam zaprowadzona tam przez Marokańczyka, który zaczepił mnie podczas spaceru ( możecie o tym poczytać TUTAJ ) .
Podziękowałam, pożegnaliśmy się, wyszedł.
Nawet nie wiecie jakim zaskoczeniem było….
No właśnie – nawet nie wiecie jak zaskoczeniem było, kiedy ujrzałam go czekającego na mnie przy jedynych jak się okazało drzwiach wyjściowych.
No to teraz mi zapłać – powiedział.
Ale ja nie mam pieniędzy przy sobie- odpowiadałam niezgodnie z prawdą.
Masz mi zapłacić – upierał się.
Nie mam. Mam tylko aparat i telefon – stanowczo odpowiadałam mając nadzieję, że mnie puści.
Masz mi zapłacić. ja Cię oprowadziłem – nie dawał za wygraną.
Naprawdę nie mam – przyznaję, że w tym momencie zaczęłam się już trochę bać, mając w głowie rożne scenariusze.
Fuck You – odpowiedział wkurzony i machnął ręką.
Zwiałam stamtąd szybciej niż planowałam!
Opowiadałam tą historię na swoim Instagramie i kilka osób napisało mi, że spotkała ich taka sama sytuacja w tym samym miejscu.
Nikomu jednak nie udało się uniknąć zapłaty.
Jedną z dziewczyn będącą z chłopakiem ta “wątpliwa przyjemność” kosztowała ok. 200 dolarów.
Także Kochani, pamiętajcie, żeby nie da się nabrać!!!
Debbagh oczywiście warto zobaczyć, ale pamiętajcie, że nie jest to miejsce, które będziecie chcieli zachować w marokańskich wspomnieniach.
15. MELLAH
Mellah to żydowska dzielnica Marrakeszu, a zarazem jedno z ulubionych miejsc moich spacerów.
Znajduje się w południowej części Starego Miasta Marrakeszu.
Zdecydowanie odstaje od reszty.
Zarówno w kategoriach hałasu, jak i architektury i nachalności sprzedawców.
To właśnie w Mellach toczy się normalne życie z dala od turystycznego zgiełku.
Zakurzone uliczki, wiszące w powietrzu szepty sprzed wieków, wytarta gwiazda Dawida, kafelki w innym kolorze i te same czerwono-pomarańczowe mury rozgrzane w afrykańskim słońcu.
Tutaj oczywiście też znajdziemy souki oferujące orientalne przyprawy, ceramikę, minerały i skamieniałości.
To, co rzuca się w oczy to zdecydowanie spokojniejsza forma lokalnych sprzedawców.
Nie są tacy napastliwi, jak na targu przylegającym do Placu Jamaa El-Fna.
To dobre miejsce na kupienie przypraw, pięknie zdobionych chust czy rękodzieła.
Żydowskiej Mellah daleko jednak do świetności z dawnych czasów.
Niegdyś było to prężnie rozwijające się miejsce starówki, obecnie to najspokojniejsza część marrakeskiej Medyny.
Światełkiem w tunelu wydaje się być decyzja JE Muhammada VI, urzędującego monarchy Królestwa Maroka.
Włączył on przed kilka laty dzielnicę Mellah w Marrakeszu do programu rewitalizacji, a także objął patronatem popularyzowanie jej wśród zagranicznych przybyszów.
Poza spacerem po labiryncie różowych uliczek warto odwiedzić dwie jej największe atrakcje historyczne: stary cmentarz i synagogę Lazama.
16. LA MAMMOUNIA
La Mammounia to jeden z najpiękniejszych ( albo najpiękniejszy! ) i jeden z najdroższych ( albo najdroższy! ) hotel w Marrakeszu.
Jego wspólna część jest otwarta dla zwiedzających – trzeba jednak przy wejściu poddać się kontroli bezpieczeństwa.
W środku jest zakaz robienia zdjęć gościom, co jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe, albo obsługa przymyka troszkę oko na robienie zdjęć wnętrzom.
A te są imponujące!
Każdy zakątek hotelu zachwyca i aż żałuję, że niestety nie można było zobaczyć więcej.
Pokoje z prywatnymi basenami z całą pewnością robią wrażenie!
W hotelu znajdują się butiki światowe ławy projektantów.
Wstęp jest całkowicie bezpłatny.
17. MADRESSA BEN YOUSSEF
Medresa została zbudowana wraz z przyległym do niej meczetem w XII wieku.
Nazwa pochodzi od imienia sułtana z dynastii z berberyjskiej dynastii Almorawidów – Alego bin Jusufa.
Przebudowano ją znacznie w XV wieku i od tamtej pory stała się ona największą szkołą koraniczną nie tylko w Maroku, ale także w całym regionie Mahrebu.
Uczyło się w niej na raz ponad 900 uczniów, którzy mieszkali w 130 pokojach rozmieszczonych na terenie szkoły.
Aż trudno uwierzyć, że szkoła ta tętniła życiem jeszcze całkiem niedawno, bo w latach 60. XX wieku, kiedy to ktoś wpadł na pomysł zamknięcia jej.
20 lat później otworzono ją już jako zabytek – szkoda, że młodzież z regionu nie może już studiować Koranu w tym klimatycznym miejscu.
Szkoła w trakcie mojego pobytu była zamknięta z powodu remontu.
18. ENSEMBLE ARTISANAL
Ensemble Artisanal to kompleks handlowy znajdujący się przy głównej ulicy prowadzącej do Meczetu Księgarzy.
Taka można powiedzieć mini galeria handlowa, tylko, że w totalnie marokańskim stylu.
Bez wrzasku i krzyku namolnych sprzedawców atakujących z każdej możliwej strony.
Sklepy z pamiątkami, ubraniami, wyrobami rzemieślniczymi , kawiarnie i nawet mini ogródek z miejscem do odpoczynku.
Wstęp jest całkowicie bezpłatny.
19. PARKI
Zachwyciły mnie totalnie marokańskie parki.
Są niesamowicie zadbane i cały czas pielęgnowane ( od rana można było spotkać ogrodników pracujących przy nawadnianiu czy koszeniu trawy ).
Jest ich kilka w obrębie Medyny i wcale nie trzeba długo szukać.
Idealne miejsce na piknik czy do odpoczęcia od zgiełku i hałasu z centrum.
PODSUMOWANIE:
Doskonale zdaję sobie sprawę, że wpis jest nieziemsko długi, ale celowo chciałam przedstawić Wam wszystko w jednym wpisie.
Mam nadzieję, że będzie on przydatny podczas planowania podróży do serca Maroko.
Ze swojej strony dodam jeszcze, że naprawdę warto się zgubić w Marrakeszu.
Iść bez celu, przed siebie, skręcać i zawracać.
Kierować się zapachem i blaskiem słońca..
To właśnie dzięki temu poznacie najpiękniejsze zakątki, a może i miejsca, których mi się odkryć nie udało!
Czekam na Wasze zdjęcia i wiadomości!
( kliknij TUTAJ i zobacz, jakie piękne zakątki kryje Maroko ).
Ps. w kolejnym wpisie zabiorę Was w kulinarną, marokańską podróż – wypatrujcie!
No Comments